i wszystkim słabym otwierasz ramiona.
Wyznaję Ci, że nie umiem kochać.
Gdy przebywam, w samotności, tęsknie za tym, którego mi dałeś.
Źle mi jest bez niego i ciągle o nim marzę,
ale gdy tylko jesteśmy z sobą razem – nie umiem pozbyć się egoizmu,
opanować języka i być dobrym dla człowieka, którego przecież kocham.
Czemu jest we mnie tyle uporu i opryskliwości?
Dlaczego kochanej osobie próbuję narzucić własne zdanie?
Dlaczego nie liczę się z tym, co ona odczuwa i sprawiam, że bywa jej ciężko i źle?
Dlaczego niszczę otrzymany od Ciebie dar naszej miłości?
Przebacz mi, Boże, moje samolubstwo, złośliwość i brak opanowania.
Pomóż mi wynagrodzić wyrządzone przykrości.
Daj nam radość wzajemnego zrozumienia bez słów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz